Strona:Antychryst.djvu/329

Ta strona została przepisana.

tych jedwabnemi firankami, siedzi na kolanach babki, wśród puchowych poduszek i pulchnych jak poduszki nianiek. Obok siedzi matka jego carowa Eudoksya, w czepcu zdobnym perłami, z twarzą okrągłą, białą, zawsze jakby zdziwioną, jak u małej dziewczynki.
Patrzy po przez zasłonę i otwarte okno karocy na tryumfalny pochód wojsk z okazyi wyprawy azowskiej. Podoba mu się jednostajny uroczysty marsz pułków, błyszczące w słońcu armaty miedziane, i obraz alegoryczny, z gruba namalowany na proporcach: dwaj skuci Turcy, z napisem:

Ach! Azow straciliśmy
I klęsk srogich doznaliśmy.

Prócz tego na obrazie wymalowany, w morzu niebieskiem czerwony, nagi człowiek: Bóg morski Neptunus, z trójzębem w ręku, siedzi wierzchem na zielonym zwierzu Kitowrasie. Pod tem podpis: »Winszuję zdobycia Azowa i poddaję się wam«.
Wspaniale przedstawia mu się uczony Niemiec Winius w ubiorze wojownika rzymskiego, wygłaszający wiersze rosyjskie z wysokości bramy tryumfalnej przez tubę długą na półtora sążnia. Wśród żołnierzy postępuje bombardyer roty preobrażeńskiej, w ciemnym, zielonym kaftanie, z czerwonymi wyłogami i w trójrożnym kapelu-