Strona:Antychryst.djvu/34

Ta strona została przepisana.

wikach z klamrami i z wysokimi korkami, w olbrzymich piramidalnych perukach, z nienaturalnie bujnemi lokami, barwy ciemnej lub jasnej, niekiedy pokrytemi pudrem; damy w robronach, czyli w spódnicach niezmiernie szerokich i okrągłych, wedle ostatniej »maniery wersalskiej« z długimi ogonami, o naróżowanych twarzach, na których gdzieniegdzie czerniały muszki, z perłami i piórami we włosach zdobnych koronkowemi upięciami. Ale wśród tego świetnego grona zdarzały się i proste mundury wojskowe z grubego żołnierskiego sukna, nawet kurtki majtków i szyprów, a także nasmarowane dziegciem bufy i skórzane czapki żeglarzy holenderskich.
Tłum rozstąpił się przed osobliwym pochodem. Olbrzymiego wzrostu hajducy i grenadyerzy carscy nieśli z trudem na ramionach, schylając się pod jej ciężarem, długą, wąską, czarną skrzynkę, podobną do trumny. Sądząc po wielkości trumny, wnosić było można, że nieboszczyk nadludzkiego był wzrostu. Postawiono skrzynkę na podłodze.
Sam car bez żadnej pomocy począł ją otwierać. Ciesielskie i stolarskie narzędzia tylko migały we wprawnych rękach Piotra. Spieszył się i wyciągał gwoździe z taką niecierpliwością, że do krwi ręce sobie podrapał.
Wszyscy skupili się. Cisnęli się jeden przez drugiego, srając na palcach z ciekawością i zaglądając przez ramiona i głowy sąsiadów.