Strona:Antychryst.djvu/341

Ta strona została przepisana.

w gorączce. I znów nie poznaje ojca! to chyba sobowtór jego — odwrotnik.
»Najjaśniejszy hosudar carewicz Aleksy Pietrowicz, przyswoiwszy sobie początki i w krótkim czasie wyuczywszy się liter i sylab składania, przystąpił do nauki »czasosłowa«, — donosił carowi »ostatni z niewolników«, Mikołaj Wiazemski, wychowawca carewicza.
Uczył on Aloszę wedle Domostroja, jak należy zbliżać się do świętości, jak całować obrazy cudowne i relikwie świętych, z bojaźnią i czcią, nie cmokać ustami, i wstrzymując w sobie dech, albowiem wstrętny jest Panu nasz smród i odor wszelaki; jak trzeba spożywać chleb święty, aby okruszyn na ziemię nie upuścić i zębami go nie gryść, lecz łamiąc kawałkami, pożywać z wiarą i bojaźnią. Słuchając tych nauk swego mistrza, przypominał sobie Alosza, jak go widział, pijanego, tańcującego u Leforta z kniaziem-papieżem i innymi trefnisiami, przed bezwstydną Niemką Monsichą i wyśpiewującego piosnki karczemne.
Uczony Niemiec, baron Gussejn, przedstawił carowi Methodus instructionis, prawidła, wedle których winien postępować ten, komu poruczony będzie obowiązek nauczania Jego Wysokości Carewicza.
»W sercu miłość i cnotę zaszczepiać i umacniać należy; także o to zabiegać, aby wpajać odrazę i wstręt ku wszystkiemu, co przed Bogiem