Strona:Antychryst.djvu/349

Ta strona została przepisana.

się i splecionemi ze sobą kołami widział wyraźnie tylko twarz ojca, patrzącego nań z pogardliwym uśmiechem. Alosza poczuł ból nieznośnego upokorzenia. Chwiejąc się, wstał, podszedł ku ojcu, popatrzył na niego z podełba, jak osaczone wilcze, chciał coś powiedzieć, coś uczynić, lecz nagle pobladł, wydał lekki okrzyk, zachwiał się i upadł u nóg ojca jak martwy.


III.

— Już życie moje doczesne starością się kończy, niemotą i głuchotą i ślepotą. Temu gwoli prószę o łaskę uwolnienia mię od obowiązków klucznika i dopuszczenia, abym się udał do zakonu świętego.
...Zatopiony we wspomnieniach carewicz nie słyszał brzęczących monotonnie słów O. Iwana, który, wyszedłszy ze swej celi, usiadł znów na ławce obok niego.
— Trzeba by mi sprzedać i domek mój i sprzęty domowe i wszelkie mienie zbyteczne, a takoż dwie sierotki, siostrzenice, u mnie mieszkające, chciałbym w klasztorze jakowym osadzić. A to trochę, co zebrałem, chciałbym też oddać klasztorowi, aby nie jeść darmo chleba zakonnego i dar ten mój przyjemny oby był Bogu jako grosz wdowy ewangielicznej. I pożyć bym pragnął jeszcze krótki czas w milczeniu i skrusze,