Strona:Antychryst.djvu/355

Ta strona została przepisana.

Przed ślubem musiał wdawać się w poniżające targi o posag. Car każdy grosz usiłował wyciągnąć z Niemców.
Przeżywszy z żoną pół roku, opuścić ją musiał dla nowej »włóczęgi«. Ze Szczecina do Meklemburga, z Meklemburga do Abo, z Abo do Nowogrodu, z Nowogrodu na Ładogę — znów bezmierne zmęczenie i strach bezmierny.
Ten strach przed każdem widzeniem się z ojcem stawał się szalonem przerażeniem. Zbliżając się do drzwi pokoju ojcowskiego, carewicz szeptał, żegnając się: »Pomnij Panie na króla Dawida i pokorę jego« — i bezmyślnie powtarzał lekcye nawigacyi, nie mogąc zapamiętać barbarzyńskich słów terminologii. Przyciskał przytem na piersi woreczek, podarowany mu przez nianię, z zamówioną trawą, w wosk wciśniętą, oraz z papierkiem, na którym napisane było starodawne zaklęcie — dla zmiękczenia serca rodzicielskiego:
«»Na wielki dzień się rodziłem, kratką żelazną się otoczyłem, poszedłem do ojca rodzonego. Zagniewał się ojciec mój rodzony: kości mi połamał, ciało moje porwał, ciało nie podeptał i krew moją pił. Słońce jasne, gwiazdy światłe, morze ciche, pola żółte — w ciszy i w milczeniu stójcie; ciche, spokojne jesteście, by tak cichy i spokojny był mój ojciec rodzony po wsze dni i wsze godziny, po wsze noce i północe“.
— No, chłopcze, nie ma co, forteca pyszna — mówił z ironią widoczną ojciec, rozpatrując po-