Strona:Antychryst.djvu/398

Ta strona została przepisana.

— Na owych polach — ciągnął dalej Ezopek — pomiędzy ruinami są wejścia do pieczar, gdzie ukrywali się chrześcianie przed prześladowaniem i do dziś dnia przechowują tam kości świętych męczenników. Zowią się te pieczary katakumbami. Stoi koło nich mały kościółek, a w nim grób Bachusa, rzeźbiony w kamieniu, w porfirze, bardzo wielki i w grobie tym nic niema — pustką stoi. Dawnemi laty, jak mówią, było w nim ciało, nie psujące się, nadzwyczajnej piękności, które przez sztukę dyabelską podobne było sprośnemu bożkowi Bachusowi. Święci męczennicy wyrzucili tę sprosność, poświęcili miejsce i kościół tam wybudowali. Potem przyjechałem na inne miejsce, zwane Kolizeum, gdzie za dawnych imperatorów rzymskich, prześladowców chrześciańskich, ginęli męczennicy święci, oddani na pożarcie dzikim zwierzom. Budynek ten jest okrągły, wielka maszyna na wysokość może piętnastu sążni, mury z kamienia, po których owi starożytni męczyciele chodzili i przypatrywali się, jak zwierzęta pożerały świętych chrześcian.
Carewicz wspomniał, jak go pouczano w dzieciństwie, iż jedna na świecie jest ziemia święta — Ruś, a wszystkie pozostałe ludy pogańskie. — Wspomniał też, jak sam w Rożestwienie na gołębniku mówił freilinie Arnheim: Tylko z nami jest Chrystus. Czyż tak jest istotnie? — myślał sobie teraz. A jeśli i wpośród nich Chrystus się