Strona:Antychryst.djvu/404

Ta strona została przepisana.

i całej ojczyźnie jednako przychylny aż do grobu mego.

Aleksy«.

Spojrzał przez otwarte od galeryi drzwi na morze. Pod tchnieniem rzeźwego północnego wiatru błękitniało ono pomglisto, jakby dymiące, wzburzone nieco, pokryte falami o białych grzbietach i bielejącymi w oddali żaglami, wzdętymi od wiatru, jak krągłe piersi łabędzie. Carewicz pomyślał sobie, że tak mogło wyglądać to sine morze, o krórem pieśni ruskie śpiewają, iż po nich wieszczy Oleg ze swą drużyną do Carogrodu płynął.
Wydostał z kieszeni kilka kartek papieru razem złożonych i zapisanych po niemiecku grubem, prawie dziecięcem pismem. Na marginesach był dopisek: nehmen się nicht übel, das ich so schlecht geschrieben, weil ich kann nich besser. Był to długi list do cesarza, zawierający całą skargę na ojca. Dawno już go rozpoczął i wciąż poprawiał, przekreślał, przepisywał na nowo i nigdy nie mógł skończyć, i to co jasno mu się przedstawiało w myśli, wychodziło niedokładnie na piśmie; nieprzebyta zagroda wznosiła się między myślą i słowem — i to, co najważniejsze, w słowach nie dało się wypowiedzieć.
»Cesarz powinien mnie ocalić — odczytywał oddzielne ustępy — nie jestem winien przed ojcem moim: byłem mu zawsze posłuszny, miłowa-