słuchiwać pieśni Eufrozyny, która skończywszy swe prucie, przymierzała przed zwierciadłem nowe muszki francuskie. To wieczne, ciche śpiewanie wśród więziennej nudy, tak było jej konieczne, jak ptakowi w klatce: śpiewała, jak oddychała, sama niezdając sobie nieomal sprawy z tego, że śpiewa. Carewicza dziwnie uderzyło sprzeciwieństwo piosenki z muszkami francuskiemi.
Ziemio wilgotna,
Matko rodzona
Przykryj ty mnie.
Słowiczku w boru,
Braciszku miły
Zaśpiewaj po mnie.
Kukułko leśna
W dąbrowie skryta
Siostrzyczko moja
Zakukaj po mnie.
Brzózko ty biała
Żonko ma młoda
Zaszum ty po mnie.
Na korytarzach twierdzy dały się słyszeć kroki i głosy wartowników, hałas otwieranych zamków i rygli. Oficer dyżurny zastukał do drzwi i zawiadomił o przybyciu Weinharta, Kriegsfeldkoncepista sekretarza wicekróla, namiestnika cesarskiego w Neapolu.
Do pokoju wszedł z nizkim pokłonem człowiek otyły o twarzy czerwonej jak mięso surowe, z o-