Strona:Antychryst.djvu/466

Ta strona została przepisana.

— Ciężko mi — mówiła dalej — ciężko i sromnie, w grzechu i bezprawiu żyć z tobą. Nie chcę być dziewką nierządną; żoną chcę być uczciwą przed ludźmi i przed Bogiem!
Mówisz mi: »przecież i teraz żoną moją jesteś«. Jaka tam ja żona! A i dziecię nasze zrodzi się bez czci i imienia. A, jeśli wrócisz do ojca, ożenisz się ze mną. Tołstoj powiada: niechże carewicz ojcu oświadczy, że wróci, jeśli zezwolenie na małżeństwo otrzyma, a car temu jeszcze i rad będzie, jeśli carewicz wyrzeknie się carstwa i żyć będzie na wsi, w spokoju. Bo jeśli niewolnicę, jako niewiastę pojmie, — trudno mu już być carem. A ja, Alosza, kochanie moje, tego tylko i pragnę. Boję się, drogi mój, carstwa, więcej niż czego innego, carstwa się boję! Jeśli ty carem zostaniesz — nie żyć mi z tobą. W głowie mi się zawróci. Car miłować nie może, czasu nie ma i czucia nie ma. Nie chcę być carycą wzgardzoną, kochanką twą chcę być na wieki! Miłość — to carstwo moje! Pojedziem na wieś, do Porecka, albo do lasów Rożdziestwienskich, będziem żyć w ciszy i pokoju, ja, ty, nasze maleństwo — i o nic więcej dbać nie będziemy... Kochanie moje. serce moje, radości moja! Nie chcesz? Nie zrobisz?... Carstwa ci żal?...
— Czemu pytasz, najmilsza: Wiesz dobrze — zrobię...
— Wrócisz do ojca?
— Wrócę.