Strona:Antychryst.djvu/8

Ta strona została skorygowana.

— Czyś nie oszalał stary? Pomyśl co czynisz. Wezmą cię na tortury — a bądź pewny nie będą żartować. Za żebro cię powieszą, a jeszcze z dołu ogrzeją cię i dymem okopcą, jak naszego Chryszkę Talickiego.
Talicki był to jeden z tych, co głosili koniec świata i powtórne przyjście Chrystusa, oraz twierdzili, że car Piotr Aleksiewicz to Antychryst. Przed kilku laty zginął straszną śmiercią, pieczony na wolnym ogniu.
— Z pomocą bożą gotów jestem i duszę moją oddać — odrzekł stary. — Toć zawsze, nie dziś to jutro umierać trzeba. Aby coś dobrego zdziałać z czem by przed tronem bożym stanąć. A śmierci nie unikniem.
Mówił zawsze tak samo po prostu, ale było coś w jego spokojnem obliczu i cichym głosie, co wzbudzało przekonanie, że ten biedny urzędniczek, oskarżony o łapówki, rzeczywiście na śmierś bez trwogi pójść gotów, jak jeden z tych tajemnych męczenników, o których w modlitwie swej wspominał.
Nie — pomyślał wreszcie carewicz — nie oszust ani denuncyant, lecz albo waryat, albo w rzeczy samej męczennik.
Stary spuścił głowę i dodał jeszcze z cicha jakby do siebie samego:
— Sądzono od Boga człowiekowi samodzielnym być.
Aleksy wstał milcząc, wyrwał jedną kartkę z zeszytu, zapalił ją o płomień lampki palącej się