Strona:Antychryst.djvu/98

Ta strona została skorygowana.

rud i minerałów, starożytności, dawnych monet, medalów, rżniętych kamieni i wogóle różnych osobliwości zagranicznych i krajowych. Brüss polecił Glûckowi spisanie wszystkich tych ksiąg i przedmiotów naukowych; Tichon pomagał nauczycielowi i całe dnie w bibliotece przepędzał.
Pewnego razu podczas jasnego letniego wieczoru siedział na wierzchu składanej, poruszającej się na kołach drabinki bibliotecznej przed ścianą od dołu do góry założoną książkami, naklejał numery na grzbiety ksiąg i porównywał nowe ich katalogi ze starymi, w których tytuły cudzoziemskie rosyjskiemi były spisane literami. Przez wysokie okna z drobnemi szybami, oprawionemi w ołów, jak w starych domach holenderskich, padały skośne promienie słoneczne na błyszczące maszyny metalowe, sfery niebieskie, astrolobie, kompasy, cyrkle, lunety, mikroskopy, na szkielety różnych osobliwych zwierząt i ptaków, na ogromną kość mamutową, na cudackie bałwany chińskie i marmurowe posążki pięknych greckich bogów, na niezliczone półki książek w jednostajnych skórzanych oprawach.
Tichonowi podobała się jego robota. Tutaj w królestwie ksiąg taka cisza panowała jak w lesie albo na starym cmentarzu, przez ludzi opuszczonym a przez słońce lubianym. Słychać było tylko dochodzący z dala odgłos dzwonów nieszpornych, który przywodził chłopcu na myśl dźwięki dzwonów kiteżskich. Przez drzwi otwar-