Strona:Archanioł jutra (Arnsztajnowa).djvu/22

Ta strona została uwierzytelniona.

Wśród huku armat

Wśród huku armat i dymów pożogi,
Ponad krwi bratniej nieprzebrane morze,
Na chat zwęglonych opuszczone progi
Dnia jutrzejszego wychyla się zorze.
Pobladłych matek płynie w niebo łkanie:
„Od ognia, wojny, racz nas zbawić, Panie!”

O matko-Polko! Twoje jeno lice
Nie blednie lękiem. Ciebie nie przeraża
Bagnet moskiewski, ani kula wraża,
I łzami twoje nie prószą źrenice.
Niewiasto polska! tobie nie nowina
Na krew spoglądać kochanka i syna.

Ty, coś swe dzieci przez tak długie lata
Goniła myślą po tajg śnieżnych bieli,
Ty, coś na śmierć je w murach cytadeli,
Pod knut i stryczek oddawała kata,
O matko-Polko! pod sztandar orłowy
Dziś drogie synów błogosławisz głowy

Z iskrą zapału w bezłzawej źrenicy.
A gdy wśród krwawej syn twój brodzi toni,
Bezczynnych bólem nie załamiesz dłoni,
Czujna i wierna staniesz na strażnicy.
Zmartwychwstającej Ojczyzny rozkazem,
Polko! tyś żołnierz i kapłanka razem!



1916 r.