Strona:Archanioł jutra (Arnsztajnowa).djvu/32

Ta strona została uwierzytelniona.

Nowy obrazek: szaro-zielonawe khaki,
U pasa rzemiennego tajemnicze haki,
Obnażone kolana nad pończochy wełną,
Krawat, znaczek... Z plecakiem i manierką pełną,
O, w drużyny przymierzu,
Noc w obozie na kępie!
O „Szakala” zastępie!
Harcerzu mój, Harcerzu!

Któż wypowie czar musztry, gdy mięśnie się prężą,
Gdy karność duszę hardą uzbraja pawężą!
Honor skauta... i wiara... a Polska — rzecz wielka...
Wczoraj marsz podziwiały Zosia i Anielka.
O wyprawy, wywiady,
Gdzie morzem każde błoto,
Własnoręczne obiady...
O pieśni! Roto!... Roto!...

Siwa bluza i srebrny wężyk na kołnierzu,
Odznaka wiernej służby... Żołnierzu! Żołnierzu!
O Legendo cudowna o Pierwszej Brygadzie!
Śnie młodzieńczy, coś jawą się stał, śnie o szpadzie!
Dziś w okopach jak krety,
A jutro na bagnety...
O, z ręką na temblaku,
Junaku mój, junaku!

Po nową kartkę ręka niecierpliwa sięga:
Dwie gwiazki, Krzyż Walecznych, i za rany wstęga...
Tasuję i przekładam... do pierwszej przymierzę.
O Armji Wolnej Polski dumny oficerze!
O różańcowe grona!
Szablo śmigła! Biczyku!
Bajko! Bajko wcielona!
Czy to ty, mój chłopczyku?