konfederacyi, że ścisk ludu był wielki, arbitrów pełno po wszystkich nawet oknach, stała się mała okoliczność ale śmieszna, któréj sama byłam przytomną: na górze w oknach między kobietami ciekawie patrzącemi minister austryacki Ducache, nie mogąc się docisnąć do miejsca, wlazł na bardzo wysoki stół, a w ciżbie potrącony w samą tę chwilę podpisu stanów sejmujących na konfederacyą, spadł z tego stołu na ziemię i głową o okno uderzył, co takiego narobiło śmiechu, że mówiono, iż na sam odgłos konfederacyi sejmowéj, już minister cesarski upadł na ziemię, cóż się z jego panem dziać będzie? Już się izby nie rozłączyły przez cały sejm, a na drugiéj lub trzeciéj sesyi uchwalono jednostajnym głosem, sto tysięcy wojska w Polszcze i rekrutować zaczęto z wielką radością i zachwyceniem. Król miał mowę i płakał z radości (bo to wojsko obiecał Moskwie!). W całéj izbie słychać było szelest rozchodzącéj się publicznéj radości; arbitrowie, kobiety nie posiadali się z ukontentowania i całe miasto napełnione było tym okrzykiem: sto tysięcy wojska! I starzy i młodzi z temi się spotkali słowy: Będziemy mężni, będziemy szczęśliwi! — Wszczął się wielki natychmiast zapał narodowy, poczęli robić składki pieniężne, fantowe na wojsko, do czego kobiety były pobudką. Wnet ta składka dowolna doszła do dwóch kroć sto tysięcy, które to pieniądze lub klejnoty złożyli u pana Małachowskiego.[1] Po wsiach kobiety robiły składkę koszul dla żołnierzów, same po domach tą robotą zatrudniając się, wskrzeszały czasy dawnych Rzymianek. Sejm postępował
- ↑ Nie dla chluby ale dla prawdy powiem, że pani Krasińska z domu Czacka i ja byłyśmy najpierwsze w Warszawie przykładem do takowych ofiar. Mnie się bardzo powiódł sposób, którego użyłam do oddania tego daru; bo gdy niechcący przyjechałam dnia jednego z mężem moim do marszałka sejmowego Małachowskiego, gdy się u niego prywatne obrady sejmowe ukończyły i gdy mi Małachowski ukazał książkę, gdzie wpisywano ofiary; natychmiast wyjęłam kólczyki brylantowe wartości 300 dukatów z uszu moich i te do ręki Małachowskiego złożyłam, co się tak przytomnym podobało, że posłowie porwali mnie na ręce i nosili po pokoju; i zegarek na ten cel Kościuszce do obozu posłałam.