przeciwko podziałowi; manifest jego w izbie czytano, a dobremu obywatelowi taż sama moc i zwierzchność karząca zdradę Ponińskiego, gotuje nagrodę. Wspominano owego dobrego posła Rejtana, który, gdy Poniński poniewolnie zrobił się marszałkiem i chciał wnijść do izby, on się w progu położył na ziemi, ale go Poniński deptał i wszedł gwałtem. Obiecywano taki portret powiesić w izbie senatorskiéj, który by tę czynność malując, wieczną zostawił pamięć cnoty i zdrady ojczyzny.[1]
Wkrótce potém chciano sejm zalimitować, obrawszy pierwéj sędziów sejmowych, którzyby sądzili Ponińskiego, przeciwko któremu było siedemnaście arkuszy delacyi napisanéj. Niejaki Turski, szambelan króla, podał się na delatora, ponieważ posłowie nie mogli być dla swojéj funkcyi; chłopiec dobry, ten Turski, i poczciwy, dał dowód, że przecież i szambelan na coś przydać się może.
W tym czasie, kiedy Warszawa była zatrudniona zdarzeniami niezwykłemi, t. j. wzięciem w niewolę archimandryty i Ponińskiego, inne dwa widoki pociągnęły oczy wszystkiéj publiczności. Zgromadzone Rzeczypospolitéj stany, chcąc się wywiązać wdzięcznością za tak dobre sprawowanie urzędu swego J. W. Małachowskiemu, w dzień jego imienin przygotowały widowisko wspaniałe w ogrodzie Rzeczypospolitéj.[2] Była to składka wszystkich posłów i senatorów na ten bal z iluminacyą, który mu dali. — Rzecz była bardzo piękna i ozdobna: na pięciu stołach wielkich kolacye dawane były; ołtarz z jego cyfrą ustawiono, na którym napis był w te słowa:
Poświęcono ojczyźnie, wolności, królowi,
I temu, co ster trzyma, zacnemu mężowi. —
Niech brzemię kar i przekleństw na wyrodka pada,
Co obce kajdany na wolność nakłada.
Wyżéj wymalowany był obraz, na którym wolność upadającą wspierał Małachowski, a od ojczyzny koronę obywatelską odbierał.