Strona:Archiwum Wróblewieckie.djvu/039

Ta strona została uwierzytelniona.

będąc dzisiejszego marszałka sejmowego, w niczem jemu nie podobny, staje się hańbą narodu całego. Pensyonowany od Moskwy, za jéj rozkazem całe życie postępował. Pan Jankowski tedy, szambelan J. K. Mości (bodaj się tacy Szambelani nigdy nie rodzili), przyjechał do Opatowa z ułożonymi punktami, przeciwnymi tym, które od rządu trwałego ustanowili; chciał on więc, aby to, co sejm zrobił, to święte i trwałe dzieło pod tytułem: Zasady do poprawy formy rządu trwałego — te, które nas narodem czynnym i poważnym zrobić obiecywały, za któremi aljans z innemi państwy ma być zawarty — te chciał, aby były skasowane, naganione sejmowi od obywatelów, chciał jedném słowem zawieruchy instynktem Moskwy, która na alians Polski z królem pruskim nie może spokojnym patrzeć okiem.
Bardzo sobie obligowaną byłam, że ciekawość widzenia obrad naszych zaprowadziła mnie na sejmiki. Okrutnie się tam ubawiłam nowością życia. Ukłoniłam się przez dwa dni 3,000 razy, a widziałam milionami czołobitności. Pierwszy raz byłam na sejmikach i tę w Polszcze scenę moskalo-tragiczną widziałam z ukontentowaniem. W wilią sejmiku Jankowski w stancyi swojéj kazał stół nakryć na osób sześćdziesiąt, spodziewając się, że znajdzie żarłoków sejmikowych, ale nawet i w tém omylił się. Była to wróżka czynności przyszłodniowéj, która także miała mu się nie udać. Do tego stołu nikt nie przyszedł prócz dwóch ubogich szlachty, których potém i tych mu zabrali na obiad do marszałka. U nas był stół nakryty przez cały dzień. Kto przyszedł, siadł bez przywitania, zjadł, wypił i poszedł bez pożegnania. Wizyty nie ustające, prezentacye, rekomendacye, przypominania się przyjaźni, kielichy, asekuracye, konferencye, zabrały całe dwa dni czasu. Już rozebraną byłam do spoczynku, bardzo mi potrzebnego po tylu ukłonach, a mąż mój w szlafroku, gdy podpili panowie orderu św. Stanisława z oświadczeniami przyjaźni wpadają do nas. Trzeba było jeszcze na podziękowa-