moskiewskiego archimandryty dependowali, jako szkodliwy Rzeczpospolitéj, za medyacyą króla pruskiego był skasowany; a nasi schyzmatycy od konstantynopolitańskiego biskupa mają dependować.[1] Co było zalecone posłowi naszemu do Turek wysłanemu, Potockiemu, staroście szczyrzeckiemu, któremu order orła białego król posłał.
Tymczasem w Niemczech nowe światło, nowe nadzieje przynosiło: Leopold, brat Józefa II., sukcesor, książę toskański, jako król węgierski do Wiednia przyjechawszy, najprzód Węgrom wolności wiele i stare prawa przywraca, korony im oddaje zabrane przez Józefa i u nich koronacyę swoją ogłasza. Niderlandczykom wszystko pozwala i dawne im prawa obiecuje, aby się powrócili. Ci jednak politycznemu, ale chytremu Austryakowi nie dowierzają. Galicyańskich wysłanych posłów łaskawie przyjmuje. Urbarium kasuje, i wiele podatków, obiecując wszystko, o co tylko prosić będą. Tak sama polityka, dyktując mu prawa, światłem nowém i nadzieją napełniła kraje jego, a niewolniki, obywatele Galicyi, współbracia nasi, od lat kilkunastu uciemiężani, przymuszeni ciężarem tyrana, rozumieją się być szczęśliwszymi w ten moment, a profitując[2] niby z powolności nowego rządu, z natchnienia Polaków zgromadzenie narodowe uczynili we Lwowie. Rzewuski, pisarz kor. i poseł podolski, oraz obywatel Galicyi był i do tego wielką pomocą. Pojechał do Lwowa, namawiał i przekładał obywatelom potrzebę myślenia o sobie, nie w sposobie buntu, lecz czułości szlachetnéj. Ten odważny człowiek azardował[3] się na nienawiść niemiecką, i tyle dokazał, że się zjechali obywatelowie do Lwowa, na czele których był sam arcybiskup lwowski i najpierwsi panowie, uczynili akt tego związku, w przyzwoitych wyrazach z podpisanych blizko 200 obywatelów, propozycye podali Leopoldowi w 49. punktach; komitet lwowski ułożyli i po cyrkułach korespondencye ustanowili; sesye swoje odprawili i delegatom do Wiednia posłanym: Potockiemu Mikołajowi, Ossolińskiemu, Batowskiemu i księciu Jabłonowskiemu Stanisła-