Gdy tak wojsko nasze zawsze rejterując się, nie zwyciężeni ale znużeni, obdarci i głodni zostali, przyszedłszy już z Dubienki do Kurowa a Moskale za niemi do Markuszewa, o pół mili obozy te dwa stały od siebie; a że to było przed żniwami, wszystkie więc zboża stratowane zostały i zabrane na przybycie wojska nieprzyjacielskiego. Wszyscy domy swoje porzucali, uciekając gdzie kto mógł przed napaścią tych ludzi, a bardziéj złośliwą zemstą konfederatów. Co za smutny widok obił się o oczy moje, gdy pojechawszy dnia jednego do Puław, do ks. generałowéj, zastałam wszystkie rzeczy rozrzucone i upakowane najdroższe sprzęty. Te podziwienia i zacności godne miejsca, już przed orężem nieprzyjacielskim w obawie. Były to pogłoski podobne do wiary, a bardziéj doniesienia samychże generałów komenderujących: Poniatowskiego i Kościuszki, że w Puławach nasi mieli bronić przeprawy Moskalom przez Wisłę; na ten koniec już był zrobiony most na Wiśle, a z drugiéj strony bateryę robić poczęto. W takim razie każdy o obronie osobistéj myśleć począł, już téż i my w domu naszym, w blizkości miejsca tego mieszkający, wszystkie sprzęty zdejmować i układać zaczęliśmy. Nie mogę tu wyrazić dosyć dobrze tego pomieszania i uczucia żałosnego, którym serca nasze były przejęte, zalewałam się łzami przez czas niejaki patrząc na domek nasz tak nam miły, który ogołocony stał a my, w bojaźni nieprzyjaciela momentalnie będąc, do wyjazdu mieli gotowość. Cała téż ta okolica w takiéj była niespokojności, przywodziło na pamięć całego kraju już w tyle zostawionego nędzę i upadek. Gdy obóz nasz stał w Kurowie, mieliśmy chęć szczerą widzieć to wojsko które walecznie bijąc się za siebie i nas, poniewolnie nas oddało nieprzyjacielowi, to wojsko, na które skarby i majątki nasze z ochotą oddawaliśmy; te, gdzie braci, krewnych, przyjaciół każdy lub witał lub opłakiwał straty. Pojechałam z moim mężem do obozu o dwie mile leżącego od Drążkowa[1], z jak największą ochotą i radością, zapominając w ten moment o nieprzyjacielu. Przyjechałam tam
- ↑ Drążków – to dzisiejszy Drążgów, w roku 1780 osiadł tu mąż autorki – hr. Rafał Tarnowski.