Strona:Archiwum Wróblewieckie.djvu/072

Ta strona została uwierzytelniona.

Moskali traktował, jak można było karmił, odziéwał i napajał. A tak to sprawnie czynił, że przez ekspensy piwnicy i niektórych rzeczy, jak chustek do nosa (które bardzo kozaków tentowały) ten dobry człowiek ochronił nas od wielkiéj ruiny dóbr i tyle dokazał, że nawet wpadł w wielkie łaski u pułkownika kozaków dońskich, któremu na moście w Drążkowie bal dawał. Kozaków i kompanią popoił tak, że i sam i wszyscy na moście powywracali się. Takich bankietów było bardzo wiele w Drążkowie, a choć kozaki z coraz inną komendą wpadając, prosto do stogu po siano zajeżdżali i brali; Łochowski nasz, mając dobry rozum, jak mógł tak się bronił, że tylko małe szkody poczynili nam kozaki. Często śmiać się musiałam z opowiadania różnych historyi, które się tu działy.
A tak powróciwszy, widziałam się nie bez smutku w kompanii dońców, któremi pułkownik Serebranków dowodził, jak na dońca, manierny, grzeczny i wielki elegant (piżmował się, jak przyjeżdżał do mnie). Stał z komendą w Baranowie i często dość u nas bywał.
Widzieliśmy kozaków momentalnie, a przypomnienie samo, że na okół jesteśmy przez nich otoczeni, truło tę słodycz, któréj doznawałam pierwéj mieszkając w Drążkowie.
Nikt nigdzie nie jechał przez załogi dońskie, bo te po lasach chowały się, rabowały i kradły jak mogły, choć komenda surowa była i kara.
W Warszawie po ulicach jeździli kupami i karety dam jadących tamowali.
Stał się téż przypadek na mieście, że kozak, kupując chleb, gdy nie chciał zapłacić, co przekupka żądała, ta mu powiedziała, że król tę taksę na chleb włożył; kozak na to zaczął lżyć króla: ten durak niebawem naszéj carycy będzie trzewiki kładł na nogi i obuwał ją. Przekupka nie wiele myśląc, porwała za siekierę i na miejscu ubiła Moskala. Wzięta do sądu; ale gdy inkwizycye pokazywały, że kozak tak mówił, wypuszczona zaraz została.