Strona:Archiwum Wróblewieckie.djvu/093

Ta strona została uwierzytelniona.

nim od swego króla w téj mierze odebrali rozkazy. Moskale wybici i wypędzeni z Warszawy zostali.
Wrócił się porządek: rada, sądy, ofiary gorliwe i wszystko w jak najlepszym było porządku. Naczelnik tymczasem Moskwę zabraną pędził z pod Krakowa przed sobą do saméj granicy pruskiéj, nie mogąc nigdzie wydać batalii, bo ta nie rejterowała się, ale wszędzie uciekała z obozem. Tymczasem inna z kraju zabranego, z kijowskiego i wołyńskiego województwa nadciągnęła i w Dubience nad Bugiem stanęła.
Tu więc był wysłany generał Zajączek dla bronienia im przejścia w Lubelskie; ale wojska nie mając, ani tyle mocy ni sposobu do dostatecznéj obrony, z nowych dopiero pobranych kantonistów i chłopów z pikami i kosami zgromadzonych z pospolitego ruszenia, nie wytrzymały potyczki i gwałtowna rejterada naszych z pod Dubienki do Lublina nastąpiła. Cały ten kraj o trwogę przyprawiła; — acz mężnie niektórzy ucierali się, niewprawa jednak noworekrutowanych włościan przeciwko 10,000 Moskali, ustąpić musiała przemocy.
Wtedy ja byłam jeszcze w domu, o mil sześć od Lublina, a mąż mój na komisyi w Stężycy. Przymuszona raptowną tą klęską, gdy już i komisya o swojém bezpieczeństwie myśleć zaczęła, trzeba było umykać się z domu jak najprędzéj. Zabrawszy więc dzieci, wyjechałam do Lwowa, z wielkim żalem porzucając dom, jakby na łup nieprzyjaciół. Mąż mój jeszcze tydzień mógł się przytrzymać dłużéj, bo po jego odjeździe dopiero kozaki wpadli do domu naszego i przez cztery dni rabowali. A tak ów domek najmilejszy stał się wnet ruiną i zemstą dla nieprzyjaciół. Cały kraj w jednym był stanie, wszystkie domy, pałace w okolicy naszéj zrabowane były. Wiadomość o stracie i szkodzie, któreśmy ponieśli, nie miała miejsca w sercu mojém, w ten moment, kiedy miasto całe żałością było zajęte nad utratą żołnierzy i przegranéj batalii przez wojska nasze.
Bóg, który wszystkiém rządzi, chciał jeszcze Polaków uka-