tylko mają nadzieję, że tu w Grodnie nie będzie siedział, że podobno w Wiedniu zamieszka. Z największym moim smutkiem dowiedziałam się z tego, com mogła z Fryza wyrozumieć, że nasi trzymani w Petersburgu, nigdy nie będą wypuszczeni i do Polski wróceni; że Kościuszko siedzi już w Schlüsselburgu. Pytał mnie Fryz, czy nie sądzę, że w inkwizycyach, które czynili Potocki, Zakrzewski i Kościuszko, i mój mąż przez nich mógł być oskarżony? Upewniałam, że to być nie może i że chyba o Stanisławie mogli co powiadać. Pytał mnie także, czyli w Sieniawie nie byłam wtenczas, kiedy Kościuszko był namawiany? (to właśnie termin jego, którym mnie tę kwestyą uczynił.)
Oddałam dziś wizytę pani Grabowskiéj, już dobrze podstarzałą wygląda; zastałam ją czytającą: Les lettres à Emilie sur la Mythologie.[1] Wypadało jéj grzeczność z téj okazyi powiedzieć, że jednego jestem gustu z nią i nie dawno skończyłam tę księgę przed przybyciem do Grodna.
Byłam z nią u grafiny Paninowéj, z którą ona poufale żyje i która w tych dniach jedzie do Petersburga; życzyli mi, aby z nią jechać, lub aby Ciesielski mógł ze mną jechać, jeźliby już koniecznie wypadła ta podróż.[2]
Dnia 25. w Sobotę. Szymanowski młody był u mnie rano, ten, co się z Potocką ożenił; dwa kroć sto tysięcy intraty będzie kiedyś miał. Tymczasem ojciec mu nie chce dać posagu. Powiedział mi, że córkę miłością a matkę spazmami potrafił sobie zjednać.
Fryz przyniósł mi listy do pisania, powiedział mi, że książę Repnin pytał się go: czy to król nie kazał mi pisać tych wyrazów, czy ja sama nie chcę tego; że jeżeli król jest mi w stanie wynagrodzić stratę majątku, to może mi dawać takie rady; umyśliłam sobie sam na sam z Repninem traktować tę sprawę, bo