Strona:Archiwum Wróblewieckie.djvu/160

Ta strona została uwierzytelniona.

i gruntowali. Zaczynamy się przecież, lubo z udręczeniem serca Naszego, poznawać już na tych farbowanych lisach. Niech ich Bóg ciężko pokarze za tę obłudę i płochość. Kiedy pomocy naszéj proszą i potrzebują, wtedy usługi swoje, staranie, powolność, wierność, stateczność i Bóg wie co obiecują i przyrzekają; a skoro czego żądali otrzymują: jakby się letyckiéj wody napili, dobrodziejstw naszych na wieki zapominają — nietylko nam żadnéj wdzięczności nie mają, ale nawet niezliczone niegodziwości i potwarze na Nas wymyślają, które niech Bóg na nich samych odwraca.
„Odebraliśmy dawno list JKMości, ręką Waszą pisany z wyrażeniem, że pan Piotr Kmita, wojewoda krakowski, skarzył się, jakoby od Nas i poddanych Naszych wielkie krzywdy ponosił. Nie mogliśmy wraz i dowodnie odpowiedzieć JKMości więcéj nad to, że o zaskarzonych krzywdach wcale nie wiemy; — jakoż nie wiedzieliśmy, bośmy ich nie rozkazali i nie mogliśmy się inaczéj tłomaczyć, pókiśmy kogo z ludzi Naszych na miejsce do zeznania tych szkód nie zesłali. Posłaliśmy więc Piotra Lubińskiego, sługę Naszego, który roztrząsnąwszy to wszystko na miejscu, doniósł Nam za powrotem swoim, że poddani Nasi żadnéj wcale szkody nie uczynili, wyjąwszy, że niekiedy na polach i pastwiskach wojewody krakowskiego, owce swoje pasają, które to pastwiska, będąc za prawem dobrego sąsiedztwa, powinny być wspólne Naszym i jego poddanym, jako to sąsiadujący dla dobrego zachowania czynić zwykli. Gdyby nawet te pastwiska nie były wspólne, mógł by téż mniéj ważyć te drobne rzeczy, gdyby był wdzięcznym.
„Znajcież bezczelność i niegodziwość tego człowieka, który Nam zarzuca, co sam niegodziwie przeciwko Nam zbroił. Wszak to on więcéj niż trzysta chłopów swoich z końmi i bydłem na grunt Nasz wpędził, zboża i wszystkie urodzaje częścią zabrał, częścią wytrawił, wreszcie zdeptał, sterał i zniszczał, najmniejszego ziarna nie zostawiwszy. Pobiegł prosto do króla JMci z fał-