Strona:Arnsztajnowa i Czechowicz - Stare kamienie.djvu/14

Ta strona została uwierzytelniona.
RYNEK

W świetle zielonkawem gazowej latarni
przysiadł na łapach Lew w rogu Złotej ulicy;
słucha z uwagą o czem gwarnie
rajcują sąsiadki - wiecownice:
o chwale dawnych czasów, pokoju i wojnie.
Stary Trybunał prezyduje dostojnie.
Dyskusja się rozżarła.
Sobieskich Kamienica
ręce w boki wparła,
fioki nadobne nad oczyma
okien
z irytacji sterczą,
że szyderczo
przeczy jej niewierna
Kamienica Acerna.
Pomnik Kochanowskiego, najmłodszy w tem gronie,
straż milczącą nad Rynkiem pokłóconym trzyma.
Czy wieszczem dostrzegł okiem
brzask jutra, co z przeszłości na niebo wybiega?
Czy wiatr poczuł, wiejący od wieczności brzegów?
Twarz natchnieniem płonie.