Strona:Arnsztajnowa i Czechowicz - Stare kamienie.djvu/16

Ta strona została uwierzytelniona.
GRODZKA ULICA.

Przed Rynku kamienicą uchodząc narożną,
zrazu z palcem na ustach, stąpając ostrożnie,
sunie chyłkiem jak trusia stateczna i cicha.
I nagle, zda się, jakieś wstąpiło w nią licho,
zerwie się i zatoczy, jak chłop na jarmarku,
pijanem okiem zerknie na plac Starej Fary
i z górki na pazurki pędzi całą parą.
Kruszący się dom stary, zwalony na poły,
patrzy się z przerażeniem z pustych oczodołów,
jak po kocich łbach skacze wprost na Grodzką Bramę,
by w szalonej ucieczce na złamanie karku,
niby pociąg w tunelu, skryć się w czarnej jamie.