Strona:Arnsztajnowa i Czechowicz - Stare kamienie.djvu/17

Ta strona została uwierzytelniona.
MUZYKA ULICY ZŁOTEJ.

Niebo odmienia się, choć wieczór nie ścichł,
wiatr jeszcze szepce, nim uśnie.
Niebo fjoletem szeleści.
Wiatr — już nie wiatr — uśmiech.

Z ulicy Dominikańskiej śpiew chóru;
dziewczęta chwalą Marję.
Z Archidjakońskiej do wtóru
samotnych skrzypiec arje.

Domów muzyczne milczenie,
złączone z tęczy łukiem,
na czoło kościoła promieniem
opada, jak pukiel.

A teraz ktoś ciszę napiął,
bije w nią pięścią ze spiżu.
Dzwon wieczorny,
mocą metalu kapiąc,
zaczyna grać pod kościelnym krzyżem:

raz — i dwa — i trzy —  —  —  —