Strona:Arthur Conan-Doyle - Znamię czterech.djvu/113

Ta strona została uwierzytelniona.

W toku procesu nie było mowy o klejnotach, gdyż przez ten czas radża został zrzucony ze swego księstwa i poszedł na wygnanie, a wierny sługa razem z nim. Udowodniono nam, że myśmy to przestępstwo spełnili. Trzej Sikhowie skazani zostali na dożywotnie ciężkie roboty, a ja na śmierć, lecz mi złagodzono karę i dzieliłem dolę swoich wspólników.
Nasze położenie było dziwnem: musieliśmy ciągnąć taczki, znosić wszelkie upokorzenia, bez nadziei ucieczki, choć każdy z nas był posiadaczem olbrzymiej fortuny, któraby mu pozwalała mieszkać w pałacu, mieć mnóstwo służby i prowadzić życie zbytkowne.
Musieliśmy jadać suchy chleb z ryżem i popijać go wodą, wówczas gdy bogactwa i wszelkie zaszczyty, które można nabyć za cenę złota, czekały nas w jamie, gdzie skarb leżał ukryty.
Myśl ta doprowadzała mnie do wściekłości, bywałem nieraz blizkim obłędu, lecz krzepiłem się nadzieją, że jednak skarb nas nie ominie.
Zdało mi się wresznie, że wybiła dla mnie godzina wyzwolenia. Z Agra wyprawiono nas do Madrasu, a ztamtąd na wyspę Blair, w arehipelagu Andamańskim.
Jest to miejscowość odludna, niezdrowa, w której grasują ludożercy, czyhający tylko na żywe mięso. Zdobywają je, godząc zatrutemi strzałami w swoje ofiary.
Przez cały dzień byliśmy zajęci kopaniem, sadzeniem itd., lecz wieczorami udzielano nam swobody, kilkakrotnie zdarzyło mi się w owej porze oddawać usługi doktorowi tej kolonii. Potrafiłem pozyskać jego łaski, dzięki czemu wyrobił mi pewne przywileje.
Moja sytuacya materyalna polepszyła się znacznie, a przytem nauczałem się przyrządzać lekarstwa i zdobyłem pewne wiadomości medyczne, co miało mi posłużyć do wyzwolenia, jak to się dowiecie niebawem.
Doktor Somerton był hulaką, to też młodzi oficerowie zbierali się często u niego na karty.