naprzód gołem okiem, potem przez szkło powiększające. Uśmiechnąłem się złośliwie, gdy z miną poważną zamknął kopertę i zegarek mi oddał.
— Niewiele można z niego poznać — rzekł — bo był niedawno czyszczony, a to ogranicza pole obserwacyj.
— Istotnie — odparłem — był u zegarmistrza.
Posądzałem mojego towarzysza, że szuka pozoru dla osłonięcia swej nieświadomości.
— Moje obserwacye — rzekł po chwili — nie są jednak bezowocne. Ten zegarek był własnością pańskiego brata, który go odziedziczył po ojcu.
— Wnosisz pan to z liter H. W., wyrytych na kopercie.
— Tak: W jest pierwszą literą pańskiego nazwiska. Zegarek został wyrobiony przed pięćdziesięciu laty i cyfra w tymże czasie wyrżnięta. Klejnoty dostają się zwykle przy podziale starszemu synowi, który najczęściej nosi to samo imię, co ojciec. Otóż, jeśli mnie pamięć nie myli, pański ojciec umarł przed kilku laty. Ten zegarek od owego czasu pozostawał w ręku pańskiego brata starszego.
— Wszystko to prawda. A potem?
— Brat pański był niedbały i lekkomyślny. Odziedziczył spory majątek, lecz go niebawem roztrwonił. W życiu swem zaznawał różnych kolei i nędzy i wielkiego dostatku, wreszcie rozpił się i umarł. Oto owoc moich spostrzeżeń.
Podskoczyłem na krześle ze zdziwienia.
— Nie sądziłem nigdy, abyś się pan do tego poniżył — zawołałem. Musiałeś pan zasięgnąć informacyi o moim bracie, a teraz chcesz we mnie wmówić, żeś wyczytał te dzieje z zegarka. Ja to nazywam poprostu szarlataneryą.
— Mój drogi Watsonie — przerwał mi Holmes z całym spokojem — daruj mi, że poruszyłem przykre wspomnienia. Mogę cię jednak upewnić słowem honoru, że dotychczas nie wiedziałem nawet, żeś miał brata.
— Więc jakimże cudem wykryłeś pan te fakty. Wszystko, coś mi powiedział, jest szczerą prawdą.
Strona:Arthur Conan-Doyle - Znamię czterech.djvu/14
Ta strona została uwierzytelniona.