rytarzów i sieni. Tu nakreślono mały krzyżyk czerwonym atramentem, a po nad nim ołówkiem, który się już zatarł: „337 od lewej strony.“ Po przeciwnej stronie znajduje się ciekawy hieroglif w kształcie czterech krzyżów połączonych ze sobą. Obok pismem grubem, niewprawnem czytam słowa: „Znamię czterech. Johathan Small, Mahomet Singh, Abdullah Khan, Dost Akbar.“ Przyznaję, że nie mogę dostrzedz związku pomiędzy temi słowami a naszą sprawą. Ten dokument musi mieć jednak dużą doniosłość. Był przechowywany starannnie w pugilaresie, gdyż obie strony są zarówno czyste.
— Znaleźliśmy go istotnie w pugilaresie ojca.
— Niechże go pani schowa, miss Morston, bo może nam być bardzo potrzebnym. Zaczynam przypuszczać, że to sprawa bardziej skomplikowana, niż w pierwszej chwili sądziłem. Muszę uporządkować swoje wnioski.
Wsunął się wgłąb dorożki i przymknął oczy. Widziałem, że jego umysł pracuje. Rozmawialiśmy z panną Morston po cichu o naszej wyprawie i o jej możliwych skutkach, lecz nasz towarzysz pozostał milczącym do końca.
Było to w wieczór wrześniowy, około siódmej, po dniu pochmurnym i mglistym. Nad miastem zawisła gęsta mgła. Latarnie gazowe płonęły światłem przyćmionem. Nie jestem wrażliwy z natury, byłem jednak bardzo wzruszony, a czułem, że i miss Morston doświadcza tych samych uczuć. Tylko Holmes był spokojny. Trzymał na kolanach otwarty notatnik i od czasu do czasu przy świetle latarni kreślił na nim jakąś cyfrę lub uwagę.
Przed teatrem Lyceum były już tłumy. Długim szeregiem sunęły powozy prywatne i dorożki, wysiadali panowie we frakach i strojne damy. Zaledwieśmy doszli do trzeciego filaru, miejsca wyznaczonego na spotkanie, zbliżył się do nas mężczyzna niewielkiego wzrostu, w przebraniu dorożkarza.
— Czy panowie towarzyszą miss Morston? — zapytał.
— Ja jestem miss Morston, a ci dwaj panowie przybyli ze mną.
Strona:Arthur Conan-Doyle - Znamię czterech.djvu/25
Ta strona została uwierzytelniona.