Strona:Arthur Conan-Doyle - Znamię czterech.djvu/27

Ta strona została uwierzytelniona.

się dwupiętrowe wille w malutkich ogródkach. Wreszcie dorożka zatrzymała się przed domem zupełnie ciemnym. Otaczające go budynki wydawały się także puste. Zaledwieśmy jednak zapukali do drzwi, wyszedł służący Indyanin w żółtym turbanie na głowie.
Ta sylwetka wschodnia, ukazująca się na progu domu londyńskiego, wydała nam się dziwaczną.
— Sahib czeka — oznajmił Indyanin piskliwie.
— Wprowadź tych panów Khitmugar, wprowadź zaraz.