Strona:Arthur Conan-Doyle - Znamię czterech.djvu/47

Ta strona została uwierzytelniona.

bicie drewnianej kuli. Patrz, na ramie od okna. Widzisz znak od grubego buta z obcasem podkutym, a obok ślad nogi drewnianej.
— A zatem był tu człowiek o drewnianej nodze!
— Nieinaczej. Ale nie był sam. Miał pomocnika i to bardzo zręcznego, który odegrał ważną rolę w tej sprawie. Czybyś potrafił przeskoczyć przez ten mur, doktorze?
Otworzyłem okno i spojrzałem. Księżyc oświetlał jeszcze tę stronę domu. Byliśmy o jakie dwadzieścia stop nad ziemią. Nie widziałem na tym murze żadnych zagłębień, na których noga mogłaby się oprzeć.
— To niepodobna — odparłem.
— Istotnie, bez pomocy jest to niemożliwe. Ale przypuść, że masz tu ze sobą przyjaciela, który ci rzuca gruby powróz, który w tym kącie dostrzegam, uwiązawszy go wpierw do tego haka wbitego mocno w ścianę. Wówczas przy pewnej zręczności łatwo byłoby ci wspiąć się tu po sznurze, choćbyś miał jedną nogę drewnianą. Nicby ci też nie przeszkodziło zejść w ten sam sposób. Następnie twój wspólnik wciągnąłby powróz, odwiązał go z haka i wrzucił w kąt, zamknął okno i powrócił tą samą drogą, którą przyszedł. Dodać muszę — mówił Sherlock po obejrzeniu sznura — że nasz inwalida, choć umie się wdrapywać, jak kot, nie jest marynarzem z zawodu. Rąk niema twardych, spracowanych, bo przez szkło powiększające dostrzegam kilka kropel krwi na sznurze, zwłaszcza przy końcu. Ztąd wyprowadzam wniosek, że spuszczając się szybko na dół, obtarł tobie skórę na dłoniach.
— Wszystko to bardzo prawdopodobne — rzekłem — ale zagadka wikła się coraz bardziej. Któż jest ów tajemniczy wspólnik? Jakim sposobem wszedł do pokoju?
— Tak, ten drugi — powtórzył Holmes z zadumą. — Istotnie, to osobistość ciekawa. Dzięki jemu, komplikuje się sytuacya. Wprowadza on nowy żywioł do roczników kryminalnych naszego kraju, bo jeden fakt podobny zdarzył się już w Indyach, a drugi w Senegambii.