Strona:Arthur Howden Smith - Złoto z Porto Bello.djvu/106

Ta strona została skorygowana.

zostaniemy korsarzami, to już pozostaniemy na tym samym okręcie!
Chciał iść za mną, ale Silver go powstrzymał.
— Zostaniesz z nami, Darby — burknął kuternoga. — Bodaj cię, chłopcze! przyniosłeś nam szczęście, Flint zaleje cały okręt rumem, skoro tylko cię zobaczy.
— Spotkamy się jeszcze, Darby — odezwałem się. — Nie bój się niczego.
On obtarł sobie łzę z oka.
— Pewnie że się niczego nie boję — zaprotestował. — Ale serce mi się kraje, że muszę się rozstać z paniczem. Niech cię Bóg ma w swojej opiece, a święci Pańscy roztoczą skrzydła nad twą głową! Zdaje mi się. że tobie więcej tego potrzeba, niż mnie. Tak, tak, Janie, ja wsiądę,... ale...
Coś tam jeszcze bełkotał naprzemian to radośnie to smutno, gdy ja, przelazłszy przez burtę, wszedłem wraz z moim dziadkiem w zgoła nowe środowisko.
Od rufy do forkasztelu rozciągał się szeroki pokład, z którego strzelały wyniosłe maszty, podobne śni atom puszcz leśnych. Potężne nadburcia sięgały wzwyż aż do ramion, a wewnątrz wszystko malowane było na czerwono, zupełnie jak na okrętach królewskich. Pokład był nadzwyczaj czysty i wyporządzony, liny pozwijane, zapasowe dragi poskładane i powiązane, łodzie zawieszone na hakach, kosze i inne przybory bezpiecznie pochowane. Kilka harmat było umocowanych na wsporach masztowych ale większość działobitni ustawiono pod osłoną na dolnym pokładzie. Setki ludzi, które przyglądały się nam z nad burty, teraz rozproszyły się na wszystkie strony. Staliśmy pośrodku wolnej przestrzeni — obok nas znajdowało się tylko trzech jeszcze innych ludzi.
Jednym z nich był maleńki starowina o nastroszonych siwych włosach i ciemnobrązowem obliczu, z której wyzierały oczy niezmiernie błękitne, prostoduszne, jak u dziecka. W uszach miał złote kolczyki, zresztą odzież nosił skromną, choć schludną.
— Czołem, mości kapitanie. — powitał on Murraya. — Na okręcie wszystko w porządku. Bodajby mnie..., jeżeliśmy mieli choćby ... odrobinę pomyślnego wiatru, odkąd ten... okręt wymknął się wam koło Mierzei.

94