Strona:Arthur Howden Smith - Złoto z Porto Bello.djvu/148

Ta strona została skorygowana.

kołować nam nad głowami, w miarę jakeśmy podjeżdżali bliżej. O pół mili w tyle za nami chybotał się Koń morski, jadąc śladem naszego nurtu. Gdy spojrzeć w stronę morza, wszędy kres widnokręgu zlewał się z nieobjętym obszarem oceanu.
Dla mnie, przyzwyczajonego do zabiegliwego życia małej ruchliwej mieściny lub do rozchwianych wierzchołów drzewnych w leśnym ostępie, co pod swemi nieuciszonemi konary daje schron wszelakim dzikim ludziom i zwierzętom, było coś przerażającego w tem osamotnieniu skrawka lądu, który widniał przed nami.
Był tu niejako w pomniejszonych rozmiarach cały kontynent, posiadający przylądki, zalewy, rzeki, góry, lasy i pola — a jednakże jakiemże wydawał się pustkowiem na tle zielono-modrej wody! Jak mniemam, miała ta wyspa najwyżej trzy mile wzdłuż, licząc od północy na południe, a zapewne niewiele więcej nad milę — w miejscu gdzie była najszersza. Lecz gdym na nią spoglądał z rufy Króla Jakóba, wydawało mi się, że jest ona mniejsza od zielonej plamki, zwanej Wyspą Gubernatora, która znajduje się przy ujściu Rzeki Wschodniej naprzeciw Nowego Jorku. A jakichże, serce rozdzierających, okropności widownią był ten mały szmat lądu! Ileż tu się dokonało aktów bezlitośnego wiarołomstwa!
Gdyśmy zbliżyli się do brzegów wyspy, zauważyłem kępy zwikłanych z sobą drzew, które porastały przeważną część jej powierzchni. Nieco iglastych kłodzin dochodziło do wcale pokaźnych rozmiarów, lecz większą część leśnego zadrzewienia stanowiły sękate, wichrem połamane karły, niekształtne chojaki i parości. Całe to miejsce, gdy mu się było przyglądać zdaleka od lądu, czyniło wrażenie przykre i odpychające — budziło taką zgrozą jak milczące okrucieństwo, bijące z postaci ślepego Pew.
Załoga Króla Jakóba wpatrując się w wyłaniający się zarys brzegu, zastygła niejako w cichości zaciekawienia, które niepomału mnie zdziwiło. Ludzie zaprzestali rozmów, nie słychać było niczyich żartów; brasowanie lin i przekręcanie rej wywoływało jedynie parę zwykłych okrzyków i przyśpiewów: „hej — ho“ — bez których żeglarz nie potrafi nic wykonywać... ani źle ani dobrze.

136