Strona:Arthur Howden Smith - Złoto z Porto Bello.djvu/175

Ta strona została skorygowana.

jesteście mi rękojmią bogatego zysku, więc byłbym..., gdybam pozwolił uciec tobie albo też twojemu opasłemu przyjacielowi, który tu przyszedł z tobą. Więc przestańcie już gderać i chodźcie ze mną z dobrawoli, a nikt was nie uderzy ani w niczem nie urazi. Jutro Jakób odjedzie, a wtedy wprowadzimy tu wszędzie nowy porządek.
Jego wąskie zielone oczy, zezujące z obu stron jego spiczastego nosa, przyglądały mi się z niejakiem uznaniem.
— Myślę sobie, że jeszcze dojdziemy z sobą do porozumienia — dokończył. — Ale to jeszcze się zobaczy.
Piotr, stojąc tuż koło mnie, przemówił po raz pierwszy:
Ja, ja. — Pójciemy. Chce mi się spać.
— Spać? — zadrwił Flint. — Wyśpisz się, serdeńko! Chodźno ze mną.
I pociągnął nas za soba; inni ruszyli wślad za nami, a na samym ostatku szedł Darby, omal nie płacząc. Weszliśmy do kwater na rufie, potykając się na pustych butelkach, potłuczonych talerzach, porozrzucanych łachmanach, obuwiu, przyborach okrętowych i leżącej broni. Gdyśmy doszli do końca korytarza, Flint zdjął ze ściany latarnię, a jeden z marynarzy podniósł wzwodzone dźwierze; pod niemi rozwierała się czeluść, pełna mroczych cieni, które rozbiegały się i chwiały, jakgdyby chąc uciec przed słabiuchnem światłem. Przytem zionęło stamtąd zapachem wcale nieprzyjemnym. Cofnąłem się.
— Chyba możecie nas umieścić bezpiecznie gdzieindziej, a nie w tej norze! — wybuchnąłem.
— Nie, nie! — sprzeciwił się Flint.
— Na całym okręcie niema drzwi, któreby miały taki zamek, iżby Darby mógł was obu zostawić sam na sam. Przykro mi, mój chłopcze, że będziesz tu siedział niewinnie, ale dzisiejszą noc musisz przespać w lazarecie. Chodź-no, chodź; nie doprowadzaj mnie do tego, bym miał użyć przemocy. Dam wam tu oto latarnię, żebyście mogli uchronić się od szczurów, a jutro rano urządzimy to jakoś inaczej.
Piotr przecisnął się koło mnie i wyjął mi z rąk latarnię.
— Iciemy, ja, — zapiszczał. — Choć-no, Bob.
Poszedłem za nim, nie mówiąc ani słowa, dziwiąc się już niepomału jego niezwykłej uległości.

163