Strona:Arthur Howden Smith - Złoto z Porto Bello.djvu/203

Ta strona została skorygowana.

— A jakże, przyjacielu Piotrze. A dla ciebie i Roberta byłoby najlepiej zaopatrzyć się w broń. Boję się, że Hiszpanie nie będą starali się odróżniać was od mej mizernej osoby.
Ja — zgodził się Piotr. — Iciemy.
W połowie statku spotkaliśmy Saundersa i zgraję ludzi, wychodzących rojnie z pod pokładu celem zasilenia oddziałów szturmujących. Piotr i ja pociągnęliśmy za nimi, by wybrać oręż ze stojaków koło masztu głównego. On wziął osękę, a ja poprzestałem na kordelasie.
Murray, obejrzawszy harpuny i upewniwszy się, że na naszych rejach poprzywiązywano haki celem przytroczenia lin hiszpańskiego okrętu, przyłączył się do nas. Ubrany był, jak zwykle, z wyszukaną elegancją: w szary surdut i pluderki z nakrapianego jedwabiu, w białe pończochy jedwabne i w szare trzewiki o sprzączkach wysadzanych brylantami. Na głowie nie miał kapelusza, a jego białe włosy były ufryzowane i związane w harcap. Jedyną bronią jego była szpada, którą trzymał obnażoną.
— Zbliża się już koniec naszych teraźniejszych kłopotów, Robercie, — oznajmił radośnie. — Bitwa wypadła pomyślnie. Nie marzyłem nawet, że wszystko pójdzie tak gładko. Nie straciliśmy nawet dwunastu ludzi.
Ostatnia salwa naszych dział rozdarła na strzępy tumany dymu a przybłąkany dech wiatru zniósł je na stronę. Było to jakby podniesienie kurtyny przed rozpoczęciem przedstawienia. Okręt, wiozący skarby, kołysał się bezradnie o kilkanaście sążni opodal; liny miał poszarpane, maszty i belki potrzaskane i połupane, forkasztel i pokład przedni były jedną krwawą rzeźnią, parapety w kawałkach, strzelnice zapadnięte, działa zdemontowane. Garstka ludzi trudziła się, by oderwać złamany czub przedniego masztu, a kilku innych zuchów wciąż jeszcze obsługiwało parę dział, które jęły nas prażyć ogniem, — gdy Jakób trącił buszprytem o poręcz ich okrętu.
Oba okręty stuknęły silnie o siebie, a Jakób, kierując się wiatrem i sterem otarł się bokiem o bok Hiszpana, przyczem nasz buszpryt uwiązł w sieci linowej masztu tylnego. Kilkanaście łańcuchów szczęknęło w powietrzu i wpiło się hakami

191