Strona:Arthur Howden Smith - Złoto z Porto Bello.djvu/218

Ta strona została skorygowana.

— Słucham, jaśnie panie.
To rzekłszy Ben Gunn obrócił się na pięcie i wpadł w korytarz, a Murray podjął znów rozmowę z Irlandką.
— Po pierwsze, żeby nie było jakiego nieporozumienia, mościa panienko, prawda-ć to, żem jest ten, którego powszechnie zwą kapitanem Rip-Rap.
Ona rzuciła się wstecz, przejęta ponownym lękiem.
— Powiedziałem już waćpannie, że niemasz powodu, by się mnie lękać — mówił dalej łagodnie, — ażeby zaś ci tego dowieść, dołożę jeszcze, żem jest banitą... którego przezwano korsarzem, choć sam brzydzę się tą nazwą... bom-ci jest Jakobitą. Sądzę też, że mogę poczytywać ojca aśćki za swego druha.
Tu spojrzał pytająco na O‘Donnella. Irlandczyk wysączył zawartość swej szlanki.
— Prawdą jest, co tu rzeczono — potwierdził. — Ten pan, Moiro, jest to Andrzej Murray, który w r. 1715 musiał uchodzić z kraju, a następnie miewał różne przejścia w prowincji nowojorskiej z powodu porozumiewania się z naszymi stronnikami i Francuzami. Był on wiernym i dzielnym sługą króla Jakóba.
— Ale z jakiejże to przyczyny chcesz waszmość na zgubę narazić całą nieszczęsną załogę Najświętszej Trójcy? — krzyknęła dziewczyna. — Wasi ludzie chcą zabrać skarb należący do Hiszpanji, choć Hiszpanja zawsze była bezpieczną przystanią dla tułaczy, którym Hanowerczycy nie pozwalają służyć prawowitemu królowi i przebywać w Anglji!
— Smuci mię to, że Hiszpanie muszą umierać, mościa panienko, — odpowiedział dziadek, ściszając głos, przez co nadał mu jakgdyby odcień wzruszenia. — Ale przypomnę waćpannie, że Hiszpanja nie poparła świętej sprawy, tak jak należało, gdy była dobra sposobność do wyniesienia na tron dynastji Stuartów.
— Święta to prawda — przyznała dzieweczka, przejęta do żywego.
— Dlatego też — ciągnął dalej mój dziadek, — niektórzy z naszych postanowili zebrać cząstkę skarbów hiszpańskich i przeznaczyć ją na cele przywrócenia korony królowi Jakóbowi.

206