Strona:Arthur Howden Smith - Złoto z Porto Bello.djvu/219

Ta strona została skorygowana.

— Ja wszelakoż sądzę, iż to dzieło nienazbyt uczciwe! — rzekła ona powątpiewająco.
— Masz jeszcze zielono w głowie — zgromił ją jej ojciec, wypróżniając drugą szklankę. — Nie do ciebie należy rozsądzać, co jest uczciwe a co nieuczciwe w polityce, o której nie masz najmniejszego pojęcia.
— Istotnie — wtrącił mój dziadek — zagadnienia, co jest uczciwe, a co nieuczciwe w polityce, nie zdołano należycie wyświetlić jeszcze od czasów Arystolelesa.
— Wszakoż nawet politycy nie nazwą uczciwością, gdy się zabiera złoto jednemu człowiekowi na korzyść drugiego — wmieszałem się do rozmowy.
Panna O‘Donnell spojrzała na mnie boczkiem.
— Mówimy o królach, nie o zwykłych ludziach — upomniał mnie mój dziadek.
— Niestety, przyłączę się do zdania pana Ormeroda — ozwała się Irlandka.
— Bajdurzysz, Moiro, — żachnął się jej ojciec. — Czyż nie lepiej, że ten skarb będzie użyty na oddanie Anglji i krajów, należących do korony angielskiej, pod władzę prawowitych zwierzchników (którzy przyczynią się do wskrzeszenia prawdziwej wiary) — niż gdyby miał być przelany w kieszenie królewskich kochanic w Madrycie? Jesteś dzieckiem, więc nie wypada ci wiedzieć o wszystkiem, co dzieje się w świecie; wszelakoż zdrowy rozsądek, nabożność i przywiązanie do króla winny przekonać cię do naszej sprawy. Ba, moja panienko, możni panowie, wśród nich nawet jeden z książąt kościoła, pochwalili i uznali nasz postępek.
Moira O‘Donnell zwiesiła głowę.
— Juści, jestem tylko niedoświadczoną gąską, jak powiadasz, mój ojcze, i wiem tylko tyle, ile nauczyły mnie siostry w klasztorze; ale głos wnętrzny przemawia do mnie głębiej niż nauka, wszczepione zasady lub uległość władzy.
Pułkownik O‘Donnell trzasnął pięścią w stół — wypił był bowiem właśnie trzecią szklankę.
— I to ma być dziecię plemienia, które przywłaszczyciel i tyran pozbawił wysokich dostojeństw w kraju, dziecię tych, którzy Bóg wie gdzie postradali swe głowy i członki, i tych, którzy uchodząc śmierci tułają się w nędzy i opuszczeniu!

207