— Mieliśmy do wyboru: albo to, albo też może śmierć nas wszystkich, moja panno, — odpowiedział niezwykle gniewnym tonem. — Załoga tego rodzaju, jak moja, jest to hałastra obwiesiów, utrzymywanych w posłuszeństwie strachem. Niechno tylko kiedy pryśnie zaklęcie dyscypliny — które da się osiągnąć tylko strachem — a oni dzięki swej liczebności rychło osiągną przewagę nad nami. Niniejsze wydarzenie naogół nie miało większej wagi, lecz dało mi nauczkę, że winienem być stanowczo bezwzględny. Krótko mówiąc, moi drodzy, — rzekł po chwili, — nie mogę opuścić Króla Jakóba, dopóki choć część skarbu znajduje się na okręcie; z drugiej zaś strony nie byłoby dla mnie rzeczą bezpieczną powierzać komukolwiek z mej załogi umieszczenie skarbu w kryjówce.
Zażył tabaki, przypatrując się w zamyśleniu wzgórkom piaskowym na Skrzyni Umrzyka.
— Zatem powziąłem plan następujący: — ciągnął dalej. — Wyślę na brzeg osiemset tysięcy funtów, z czego sto tysięcy należy do mnie, a siedemset tysięcy jest przeznaczone dla twoich przyjaciół, chevalier. Potem wysadzę na brzeg was czworo, dawszy wam dostateczną ilość żywności i odpłynę z Jakóbem na południe, skąd powrócę za pięć dni, by was z sobą zabrać. Przez ten czas zdołacie chyba przenieść skarb w bezpieczne miejsce i zakopać go tamże. W ten sposob, chevalier, można będzie zapewnić sobie bezpieczeństwo tegoż, póki nie uda się nam wrócić po niego na Jakóbie lub na jakim innym okręcie, wysłanym przez waszych przyjaciół.
— Plan waszmości może jest najlepszy w dzisiejszych warunkach, — odpowiedział O‘Donnell — ale winienem przypomnieć panu, mości Murray, że z czterech osób, które wiedzieć będą o miejscu, gdzie ukryjemy złoto, dwie należą do stronnictwa Hanowerczyków, a trzecią jest moja córka, wątłe jeszcze dziewczątko.
Dziadek roześmiał się.
— Nie potrzebujesz mieć żadnych obaw co do tych trojga. Mało aść znasz pannę Moirę, jeżeli nazywasz ją wątłem dziewczątkiem; co się zaś tyczy Roberta i Piotra, obaj są uczciwymi ludźmi, a w każdym razie nie będą z pewnością narażeni na pokusę, by wydawać nasz skarb
Strona:Arthur Howden Smith - Złoto z Porto Bello.djvu/238
Ta strona została skorygowana.
226