Strona:Arthur Howden Smith - Złoto z Porto Bello.djvu/244

Ta strona została skorygowana.

że przychodziło mi na myśl, iż zadanie nasze byłoby z wielu względów uproszczone, gdyby kapitan Flint uciekł się do orężnego przeciwko nam wystąpienia.
Irlandczyk policzył strzelnice na boku Konia morskiego.
— Zdaje mi się, że oni posiadają tyleż dział...
— Ale zarówno na lądzie, jak i na morzu rozum więcej znaczy niż brutalna siła, chevalier. Waszmości, jako inżynierowi, nie potrzeba przypominać tej znanej prawdy. W każdym razie jeszcze nie doszło pomiędzy nami do rozprawy, a ja nie mam zwyczaju wszczynać niesnasek. W chwili obecnej zdaję sobie sprawę z jednej tylko rzeczy, a mianowicie, że nie możemy się ważyć na zbyt dalekie odjeżdżanie od wyspy, boć krążowniki trzech narodów dybią za nami po wszystkich morzach.
— Znajdziemy się w matni — bąknął O‘Donnell posępnie.
— Bynajmniej — odrzekł skwapliwie mój dziadek. — Jak dotąd, wiodło nam się w grze doskonale. Teraz powinniśmy wycofać się i oczekiwać posunięć innych graczy. O ich poczynaniach zadecyduje nasza... Ale kapitan Flint już wszedł na pokład. Ta rozmowa jest bezcelowa, skoro fakt musi usunąć na bok domysły.
Przyjrzał się nam wszystkim w pewnem zasępieniu.
— Jedno tylko mam jeszcze do powiedzenia — dorzucił. Cokolwiekby się potrafiło, pozwólcie mi prowadzić rozmowę.
— I tak to waćpan uczynisz, czy z naszą wolą czy pomimo naszej woli — burknął O‘Donnell.
F1int, miotając stek przekleństw, przelazł przez barjerę i kaczym chodem jął piąć się na rufę. Marcin opuścił w dół pętlicę, dyndającą na putkach głównej rei; w chwile później podniesiono na niej Jana Silvera ze szczudłem uwieszonem na szyi. Darby i reszta przybyszów wdarli się po bocznej drabinie i zmieszali się z załogą Jakóba. Gały wyłaziły, im z oczodołów, gdy okrążali stos leżących skarbów; Długi Jan kusztykał wraz z nimi, przysłuchując się chciwie opowiadaniom okrętników Jakóba, oceniając wagę pak i bryłami kruszcu i z przejęciem odczytując napisy na baryłkach i skrzyniach bitej monety.

232