Strona:Arthur Howden Smith - Złoto z Porto Bello.djvu/314

Ta strona została skorygowana.

w noc ciemną... On, którego ambicje dosięgały gwiazd, poległ oto z ręki ślepego Pew! I to w chwili, gdy ku niemu chylił się los zwycięstwa!
Bezwiednie i odruchowo stoczyłem paki złota i srebra ze stosu leżącego skarbu i zbudowałem barykadę wpoprzek drzwi. Było tu parę zapasowych muszkietów i pistoletów — nabiłem je i umieściłem na podorędziu, potem ukląkłem za barykadą i czekałem tego, co miało nadejść. Ale nic nie nadchodziło. Wszędy dokoła stanicy chrzęściły stąpania po piasku; słychać było nawoływania, zapytania i spory; czasem gdzieś tam wystrzelono z muszkietu — i na tem koniec.
Triumf Flinta uzyskany był z nazbyt zdumiewającem powodzeniem, by tenże mógł go pojąc odrazu, a ponadto, jak się zdaje, w zastępach korsarskich wynikły nieporozumienia w sprawie tego, co teraz z kolei uczynić wypada.
Klepsydra, którą przynieśliśmy z Króla Jakóba, stała koło drzwi — i pamiętam, że dwukrotnie ją odwróciłem, zanim Piotr dotknął mego ramienia.
— On ciebie wzywa — przemówił.
Murray leżał, oparłszy głowę na kolanach Moiry; na twarzy jego uwydatniała się woskowa bladość; nozdrza mu w padły i ścisnęły się do wnętrza; w kątach ust jawiła się szkarłatna posoka... atoli piwne oczy pałały mu niepożytym ogniem jego ducha. Gdy pochyliłem się nad nim, z ich czarnych głębin wybłysnął drwiący półuśmiech, a usta mu się poruszyły ledwo dosłyszalną mową.
— Smucisz się, hę?
Skinąłem głową, a drwiący wyraz stał się wydatniejszy.
— Gdybym ... chłopcze ... przedtem ... cię pozyskał ...
Moira otarła ohydną pianę z jego warg.
— Ty ... nie ... wydasz ... naszej tajemnicy?.. zapytał.
— Byłoby nieuczciwie przyrzekać — odrzekłem. — Wątpię zresztą, czy długo żyć będziemy po waszmości.
Palce jednej jego ręki dziwnie się zatrzęsły.
— Cicho, chłopcze ... nigdy ... nie trać nadziei. Miej... jeszcze ... wzgląd na mnie ... Jeszcze ... zwyciężę ...
Jego wyblakłe wargi rozchyliły się w poczwarnym uśmiechu na widok niedowierzania w mej twarzy.
— Będzie to ... już ... koniec ... Flinta. Zabij mnie ... zabij jego ...

302