Strona:Arthur Howden Smith - Złoto z Porto Bello.djvu/329

Ta strona została skorygowana.

go służącego... to mówiąc, wskazał na mnie. Taki to mój los, panie łaskawy! Urodziłem się pod nieszczęśliwą gwiazdą... zaraz potem dano mi liberję pazia... i żyłem nieszczęśliwie. I umrę pono nieszczęśliwie, paniczku. A le nie chcę umierać w liberji, nie, mościpanie!
I szurnął nogą w ukłonie.
— Co za kiep i prostaczek! — sarknął Darby z niechęcią. — I jemu zachciało się być korsarzem!






317