— Najprawdziwsze słowa, jakie zdarzyło mi się słyszeć! — oznajmił jakiś miły głos poza mną; — świadczą one o wielkiej wrażliwości umysłu i litościwem sercu, zważywszy, że doprawdy niewielu jest takich lądowców, którzyby pomyśleli o tarapatach, na jakie narażony bywa biedny żeglarz, nie otrzymując wzamian ani Bóg-zapłać od swych panów, a od szypra tylko wymyślania... prawie że nikt o tem nie pomyśli. Co prawda, to prawda, młody paniczu. Jestem sługą waszmości i spodziewam się, że pan pozwoli mi, bym złożył mu najpokorniejsze dzięki, boć należę do tych, którym udało się ocalić cudownym sposobem.
Odwróciłem się, by przekonać się, kto tak przemawia. Obaczyłem przystojnego, pogodnego mężczyznę w kwiecie wieku; był rosły i krzepki, ale miał tylko jedną nogę. Druga noga (mianowicie lewa) była ucięta w górze pod samem prawie biodrem, przeto podpierał się na długiem szczudle z pięknie rzeźbionego, twardego drzewa był to mahoń, jakem się później dowiedział. Szczudłem tem się posługiwał z całą zręcznością, zupełnie niby ową utraconą nogą. Rzemień, przeciągnięty przez dziurkę w podpaszku, obwiązał sobie dokoła szyi, tak iż nawet gdy chciał usiąść, nie rozstawał się ze swą podporą; na końcu zaś szczudła umieszczony był ostry kolec żelazny, służący do pewnego utrzymania się na nierównym gruncie lub śliskich pokładach.
Gdym mu się przypatrywał po jego pierwszych słowach, on jął kusztykać dokoła mnie z miną poufałą, która dla młodzika mogła być bardzo pochlebna, bądź co bądź wywarł na Darbym większe wrażenie niż na mnie.
— Czy waćpan jesteś z owego brygu? — zagadnąłem z ciekawością.
— Tak, tak, młody paniczu, jestem stamtąd... i jestem jednym z tych nieszczęsnych grzeszników, których ocaliła niedocieczona Opatrzność, nie zważająca na ludzkie uchybienia... na sprawiedliwe i niesprawiedliwe, jako powiadają kaznodzieje. Przybywam z Barbados, na brygu Constant. Nazwisko moje Silver, panie łaskawy... na imię mi Jan, jak mówią moi chrześni rodzice. Jednakowoż majtkowie nazywają mnie przeważnie „Brytwanną“, ponieważ uważają mnie za wyśmienitego kucharza.
Strona:Arthur Howden Smith - Złoto z Porto Bello.djvu/33
Ta strona została skorygowana.
21