uboczu jakaś postać opatulona płaszczem. Obie łodzie prawie jednocześnie dojechały do Broad Street; wyskoczyłem na brzeg, rzuciłem parę groszy marynarzom, którzy mię przewieźli i ruszyłem w drogę, by zanieść sprawozdanie ojcu, który — jak wiedziałem — mógł się gniewać, iż tyle czasu straciłem na załatwienie poruczonych mi zleceń. Nie uszedłem jednak nazbyt daleko, gdy od przystani zawołał ktoś za mną.
— Senjor! Sirr-rr-ach![1]
Odwróciwszy się, ujrzałem bosmana z szalupy hiszpańskiej fregaty i posłyszałem wielki galimatjas hiszpańskiego szwargotu, z którego nie zrozumiałem ani słowa. Kiedy to oznajmiłem przybyszowi, w raz też jakaś inna osobistość wysunęła się naprzód, stając w żółtej poświetli olejnego kaganka, co wisiał w portalu najbliższego sklepu. Była to owa opatulona postać z szalupy; jednakowoż, zamiast miczmana lub podoficera, rozpoznałem w niej przy skąpem oświetleniu młodą kobietę, której zgrabna uroda uwydatniała się skroś ciężkich zwojów przyodziewku. Dość było jednego wykrzyknika, wyrzeczonego sykliwą hiszpańszczyzną, a bosman przycichł jak trusia.
— Panie łaskawy, — odezwała się zaraz potem angielszczyzną niegorszą od mojej, — czy możesz wskazać nam drogę do szynku pod „Głową Wielorybią“?
Nie zdobyłem się na lepszą odpowiedź jak zająkanie się. Była ona drugą cudzoziemską osobą, która mnie w dniu dzisiejszym zapytywała o szynk pod „Głową Wielorybią“, który jak zeszłego wieczoru napomknął mój ojciec, uchodził za miejsce schadzki różnych podejrzanych indywidów; i to pewna, że ta kobieta zgoła nie wyglądała na to, by mogła mieć coś wspólnego ze zgrają hałaśliwej hołoty, jaka tam bywała. Ponadto nie mogłem wyjść z zadziwienia, skąd tak powabna dziewczyna wzięła się na pokładzie hiszpańskiej fregaty...
W nikłem świetle kaganka widziana, nie wyglądała wcale na Hiszpankę. Wprawdzie miała włosy ciemne,
- ↑ Sirrah jest to wyraz angielski, coś jakby: brachu, mopanku; Hiszpan wymawia go jednak po swojemu, uwydatniając silnie spółgłoskę r, której Anglicy prawie nie wymawiają. (Przyp. tłum.).