Strona:Arthur Howden Smith - Złoto z Porto Bello.djvu/76

Ta strona została skorygowana.

— To niebezpieczna kompanja — odezwał się głos, w którym niewątpliwie brzmiał akcent irlandzki.
— Czego waćpan sobie życzysz? — odpowiedział na to głos mojego dziatka.
Potrafiłem sobie wyobrazić wdzięczne poruszenie ramionami, które towarzyszyło tym słowom.
— Nie możemy używać poddanych króla jegomości do takiej sprawki. Zresztą, zważywszy wszystko, moi kamraci umieją załatwić to o wiele lepiej i zręcznej.
Przeszli przez krąg światła, który padał od latarni wiszącej na głównym maszcie. Tak! pierwszym z rozmawiających był pułkownik O‘Donnell. Jego to córką było młode dziewczę irlandzkie! Mój oiciec nie mylił się w podejrzeniach. Ale cóż mogło z sobą łączyć pułkownika królewskiej armji hiszpańskiej i banitę, który zwalczał ustrój wielkiej cywilizacji? Czyżby spisek jakobicki? Wydawało się to wprost niedorzecznością!
— Myślałem o mojej córce, — wyjaśnił O‘Donnel, gdy obaj doszli do korytarzyka z prawej strony statku, tuż obok miejsca, gdzie stałem ponad rozwalonem cielskiem Piotra.
— Ach!
Dziadek uciekł się znów do dworskiego obyczaju zażywania tabaki, a jam patrzył w niego, jak w tęczę.
— Twoje przeczucia zaszczyt ci przynoszą, caballero. Ale nie masz powodu do niepokoju. Z przyczyn, w które nie chcę się zagłębiać, masz tu z sobą ludzi z załogi mego sprzymierzeńca. Na pokładzie Royal James‘a mogę, jak mniemam, przyobiecać tobie i twej córce wszystkie względy, jakichbyś doznawał na okręcie królewskim. Ponadto powiem ci, że nie omieszkałem zapewnić ci jeszcze jednej podpory. Jedzie tu ze mną mój wnuk po kądzieli — i dziedzic — o którym często waćpanu mówiłem — gracki młodzian, który jeszcze odznaczy się w świecie.
— Ale kobieta... na statku korsarskim? — sarknął znowu O‘Donnel.
— Mój drogi panie, paragraf czwarty kodeksu, którem podlega nasza drużyna... waćpana to dziwi, że mamy własne ustawy?... zabrania przyjmowania i trzymania kobiet

64