cznie pisane kartki, znajdą się nagle wśród ludzi, zamieszkujących zdala od naszego „brzegu” i którzy naprzykład, nigdy nie słyszeli o rodzinie Calder’ów z West Inch’u.
West Inch, prawda jak nazwa brzmi arystokratycznie? a jednak mizerna to posiadłość i dom zwykły, najzwyklejszy.
Spory szmat ziemi, stanowiącej wprawdzie doskonałe pastwisko dla owiec, po którem przecież większą część roku wiatr wyprawia niczem niewstrzymane harce, zimny, pełen złowrogich świstów, wiatr północny.
Ciągnie się długim pasem wzdłuż wybrzeża i krawędzi szeroko omywają zielone, słone, fale.
Tylko tyle, ile oszczędny, ciężko pracujący człowiek, może wydobyć z niej na cały dach nad głowę i na chleb z masłem w święta, zamiast mało pożywnej melasy.
Mniej więcej w pośrodku owego spłachcia ziemi, wznosi się dom z kamienia, pokryty jeszcze łupkiem i od tyłów przyozdobiony zacisznym, dużym gankiem.
Na kamiennym progu widnieje grubo i nieudolnie wykuta data roku 1703-go.
Dom ten od stu lat przeszło należy do naszej rodziny, która, pomimo ubóstwa, cieszy się w okolicy nieskażoną cnotą i niebylejakim wpływem, gdyż tutaj, u nas, większy nieraz szacunek zdobyć może ubogi dzierżawca, niż nowoprzybyły, bogatszy, ale nieużyty szlachcic, posiadacz znacznych choćby ziemi.
Strona:Artur Conan Doyle-Groźny cień.djvu/017
Ta strona została uwierzytelniona.