Strona:Artur Conan Doyle-Groźny cień.djvu/018

Ta strona została uwierzytelniona.

A domek w West Inch’u szczyci się przytem szczególną własnością.
Kiedyś, mianowicie, kiedyś, inżynierowie i inni jeszcze kompetentni, orzekli, że linia łącząca i rozdzielająca zarazem dwa kraje, biegnie z całą dokładnością przez środek naszego mieszkania, w ten sposób, iż najwspanialszy z pokoi sypialnych, przecina niejako na dwoje, na dwie połowy: angielską i szkocką.
Przytem łóżeczko moje zdawien dawna dumne było tym szczegółem, że „głowy” kierowały się ku północnej, „nogi” ku południowej granicy.
Przyjaciele moi utrzymują, że gdyby przypadek umieścił był nieszczęsne łóżko w położeniu akurat przeciwnem, zarost miałbym może jaśniejszy i nie tak czerwony, umysł zaś lotniejszy nie tyle „uroczysty”.
Na obronę swoją to tylko powiedzieć mogę, iż raz jeden w życiu, kiedy moja ruda, szkocka głowa nie nasuwała mi żadnego sposobu wywinięcia się z niebezpieczeństwa, mocne, wypróbowane nogi Anglika przyszły mi z pomocą i lotem wichru uniosły daleko.
Za to w szkole, nieszczęśliwa owa własność stawała się powodem nieskończonych z kolegami zatargów i źródłem niezliczonych przezwisk, — jedni ochrzcili mię przydomkiem „Grogu z wodą”, dla innych byłem „Wielką Brytanią” inni jeszcze nadawali mi miano „Unii Jack’a
Najgorsze cięgi spadały na mnie wtedy, kiedy pomiędzy małymi Szkotami i Anglikami zachodzi-