Strona:Artur Conan Doyle-Groźny cień.djvu/030

Ta strona została uwierzytelniona.
ROZDZIAŁ DRUGI.

Edie z Eyemouth.

Na kilka lat przedtem — przed powyższymi wypadkami, — kiedy jeszcze byłem prawie dzieckiem, zjechała do nas jedyna córka brata mego ojca i bawiła około pięciu tygodni.
Willie Calder w młodości jeszcze, osiedlił się w Eyemouth, w charakterze fabrykanta sieci i z kręcenia sznurów potrafił ciągnąć bez porównania lepsze korzyści, niż my z piasczystych, gdzieniegdzie tylko, pokrytych janowcem „land’ów” w West Inch’u.
To też, córeczka jego, Edie, zjawiła się u nas w ponsowym staniczku, w kapeluszu, który kosztował co najmniej pięć shilling’ów i w towarzystwie kufra, kryjącego takie cuda, że na widok ich, nietylko mnie, ale i matce mojej, paliły się oczy.
I dziwnie było patrzeć, jak sypała wokoło pieniądze, nie targując się, nie licząc, jakby bogaczka z bajki, — to dziecko, prawie siostra.
Woźnicy dała naprzykład wszystko, czego żądał, i jeszcze nowiuteńki, dwupensowy pieniądz, do którego nie miał najmniejszego prawa.
Z imbierowego piwa niewiele co więcej robiła sobie, niż ze zwykłej wody, do herbaty używała stale cukru, chleba nie umiała inaczej jeść,