Piękna Edie nie potrzebowała wiele czasu na zagarnięcie pod swe czarodziejskie berło wszystkich mieszkańców West Inch’u, nie wyłączając nawet ojca. Królowała, niby dumna władczyni wśród wpatrzonych w każde skinienie, poddanych.
Sypała przytem pieniędzmi, za wszystko płaciła, jak żądano, żadne z nas jednak nie wiedziało, czy i kiedy ukaże się dno tych niewyczerpanych niby skarbów.
Skoro matka jej oznajmiła, że cztery shilling’i tygodniowo w zupełności pokryją wszystkie jej osoby tyczące, wydatki, — Edie dobrowolnie podniosła tę sumę do wysokości siedmiu shilling’ów i sześciu pens’ów.
Pokój od południa, najsłoneczniejszy i którego okno całe tonęło w zieleni pnących roślin i bladoróżowych powojów, wspaniałomyślnie i jednogłośnie został przeznaczony dla niej, a po kilku dniach, kiedy przyozdobiła go mnóstwem ślicznych, w Berwick zakupionych, drobiazgów, przybrał zupełnie inny, elegancki i „kunsztowny” wygląd.
Do miasteczka jeździła regularnie dwa razy na tydzień, ponieważ zaś nasza poczciwa Johnnie i starożytna bryczka nie przypadły jej jakoś
Strona:Artur Conan Doyle-Groźny cień.djvu/047
Ta strona została uwierzytelniona.
ROZDZIAŁ TRZECI.
Cień na wodach.