Strona:Artur Gruszecki - Córka osadnika.pdf/21

Ta strona została uwierzytelniona.

Nagle drzwi się otwarły i do chaty wpadł Indjanin. Okrywał go płaszcz z bawolej skóry, w ręku miał tomahawk, a na głowie barwne pióra.
Spojrzał wokoło, a widząc kobietę, leżącą w łóżku, poskoczył ku niej.
Pani Brisson obudziła się i z przerażeniem spojrzała na dzikiego, a przewidując śmierć niechybną, zawołała drżącemi ustami:.
— Panie Boże, zmiłuj się nade mną, w ręce Twoje oddaję ducha mego!
Indjanin zaśmiał się chrapliwie, ucieszony widokiem przerażenia kobiet.
— Ciebie zabiję, — rzekł, wskazując na Brissonową — a ciebie, biała dziewczyno, wezmę do niewoli.
Pewnym krokiem zbliżył się do łóżka. Wtem Lola padła mu do kolan i, odpychając go, zawołała:
— Zabij mnie, ale mamie mojej daruj życie!
Indjanin spojrzał drwiąco, a pochwyciwszy Lolę, rzucił ją na drugie łóżko, mówiąc:
— Tu leż cicho, niewolnico, twój pan ci każe!
Sam zaś śpiesznie skierował się do łóżka chorej.
Lola, upadając na łóżko, spojrzała na ścianę i spostrzegła zatknięty swój rewolwer, a gdy Indjanin się odwrócił, powstała szybko, pochwyciła broń i w chwili, gdy dziki zamierzył się tomahawkiem, strzeliła, trafiając w samą głowę wroga.
Indjanin runął na ziemię, chora zaś, z powodu tylu wzruszeń, omdlała. Wtem drzwi się otwarły i weszła siostra Henryka Liona, z przerażeniem patrząc na to, co się stało.
— Usuńmy naprzód tego Indjanina, ale ostrożnie,

19