Strona:Artur Gruszecki - Córka osadnika.pdf/24

Ta strona została uwierzytelniona.

żoną Węża Prerji, ty jej pilnuj i doglądaj, aby na niczem jej nie zbywało.
Stara z pokorą ucałowała rękę wodza i, zwracając się do Loli, rzekła:
— Niech Biała Lilja pójdzie do mego wigwamu, tak rozkazał Wąż Prerji!




VI.
W NIEWOLI.

Jan Brisson i Henryk Lion, przybywszy do Jeffersonu ze skórami i futrami, trafili szczęśliwie na chwilę wielkiego zapotrzebowania towaru. Sprzedali więc bardzo zyskownie futra i skóry, porobili potrzebne zakupy i po kilku dniach wyjechali do domu.
Jeszcze pół dnia drogi dzieliło ich od osady, gdy spotkali dwóch jeźdźców, w których poznali swoich towarzyszów wyprawy z Nowego Orleanu do Texasu. Po przywitaniu spytał Brisson o cel podróży:
— Jedziemy do Jeffersonu, gdyż piętnastu nowych osadników chce z nami zamieszkać, wskażemy im więc drogę — odpowiedział zapytany.
— Droga prowadzi obok naszych siedzib — dorzucił Lion — prosimy was serdecznie, wstąpcie do nas; wszak przyrzekliście dawniej odwiedzić nas!
— To też nasi wybierają się do was, aby wspólnie zapolować na bizony. Jakże wam się powodzi? Czy Indjanie was nie niepokoją? — rzekł drugi jeździec.
— Dotychczas wszystko dobrze i spokojnie — odpowiedział Henryk Lion. — A u was jak?

22