Ta strona została uwierzytelniona.
dzi, do świata, do tego życia, które ją wtłaczało w zajęcia małostkowe, nużące i męczące. Zdawało się jej, że z pani i władczyni zeszła znów do rzędu pospolitych sług, niemal niewolnic. Wszak on drżał przed jej spojrzeniem, patrzał na skinienie, słuchał niemych rozkazów; była dla niego panią, władczynią, królową...
Na drugi dzień ogarnęło ją jeszcze większe zniechęcenie. W czasie jego bytności miała przed sobą cel wyraźny, dbała o wygląd, o suknię, o krój i przydatki toaletowe: był ktoś, kto patrzał, podziwiał, uwielbiał; nie żal było zachodu i starań, gdyż w nagrodę miała przyjemność z wrażenia zrobionego i z oczu zachwyconych. Ubrana skromnie, bar-